O Dorocie Pileckiej

O Dorocie Pileckiej, za czary na stosie w Kacicach spalonej

 

Języczki ognia powoli lizały smolne szczapy ułożone przemyślnie na stosie tak, aby ogień się palił, ale nie piął się zbyt szybko ku górze. Mistrz ceremonii Jakub, zawezwany tu ze stołecznego miasta Krakowa, w skórzanym kapturze, szczelnie zakrywającym twarz, tak, że tylko oczy było widać, dbał, żeby wszystkie zalecenia sądu nad miejscową czarownicą wypełnić co do joty.

 

Kiedy ogień objął jej stopy, wśród licznie zgromadzonej na kacickich łąkach gawiedzi, przybyłej tu ze Słomnik i okolic, rozległ się cichy pomruk zadowolenia. Ale gdy nie usłyszeli słowa skargi i powietrze nie poniosło skowytu bólu, gniew począł wzbierać w tłumie. Odezwały się pierwsze głosy:

 

- Nie będziesz już ziół czartowskich koło mojej chałupy zbierała- krzyczał młynarz Jan Januszowicz.

 

- Koniec z twoimi czarami! Już nie zrobisz wywaru z suszonych nietoperzy!- to Adam Pajączek zebrał się na odwagę, widząc pierwszy grymas bólu na twarzy, owiewanej dymem ze stosu. A kum Krzysztof  chętnie mu wtórował.

 

Ale najbardziej zapiekłe były kobiety. Folgowały swojej złości na piękną żonę szewca. Za jej urodę. Za to, że wzięła za męża porządnego, pracowitego Pileckiego, szewca ze Słomnik, który przecież zasłużył na lepszą żonę. Za to, że chodziła po łąkach i zbierała te nieznane innym zioła, których mocy bały się jak ognia. Za wszystkie niedole i nieszczęścia, które się w ich życiu przydarzały. W końcu za to, że przecież według badań sądu, była czarownicą. Do tego zatwardziałą: nawet trzykrotnie przypalana rozgrzanymi do czerwoności szynami, nie wyrzekła się swego czartowskiego rzemiosła.

 

A tymczasem ogień sięgał już po kolana przywiązanej do pala Doroty Pileckiej. Duszący dym zasłaniał usta i nie pozwalał złapać oddechu, gryzł w oczy, mącił myśli. Nie na tyle jednak, żeby nie widzieć otaczających ją nienawistnych twarzy, wykrzywionych w szyderczych uśmiechach. Każdym nerwem czuła jeszcze poprzednie przypalanie sztabami żelaznymi, a już kolejny piekący ból przeszywał mięśnie. W uszach słyszała cały czas odczytany przez rozpaleniem stosu wyrok: Ponieważ Dorota Pilecka szewcowa, poddana jejmości pani Oraczewskiej, bawiła się tymi czarami i gusłami różnymi, czego przez zioła zażywała, tedy ma być za ten występek żywo ogniem spalona od mistrza na to wezwanego, na rozstajach i na miejscu na to przygotowanym...

 

Dym gęstniał z każdą chwilą, a ogień dosięgał już pasa czarownicy. Zebrany tłum nagle zamilkł, bo z trzasku palących się polan, z odgłosu hulającego coraz wyżej płomienia, ze skwierczenia  palącego się ciała, dał się słyszeć cienki skowyt, przenikliwy głos skargi i bólu zarazem; ni to jęk, ni to wycie diabelskie. Lęk i zgroza przeniknęła wszystkie ciała tak, że pomimo żaru bijącego od płonącego stosu, wszystkich bez mała zimny pot oblał, a ten i ów z przejmującego zimna dygotać zaczął. Takie to diabelskie sztuczki- pomyślał niejeden i wszyscy zaczęli się modlić, żeby czar odczynić i urok oddalić. Bo niby ta Pilecka już płonie, ale przecie to czarownica i nigdy nie wiadomo, co taka uczynić jeszcze może...

 

Tymczasem płomień objął już całe jej ciało, które zwisło bezwładnie i tylko mocne więzy przytrzymywały je przy słupie, aby nie runęło całkiem w palące się żagwie. Ludzie żegnali się, a kiedy nikt nie widział, spluwali ukradkiem przez lewe ramię, bo nigdy nie wiadomo, co na czary lepiej pomaga.

 

A kiedy wydawało się, że to juz koniec zasłużonej kaźni, z gęstego dymu i buchających płomieni dał się słyszeć głos Doroty Pileckiej, przeszywający wieczorne powietrze i zapadający w pamięć zgromadzonych: Przeklinam was, za to, coście mi uczynili! Niech zapanuje między wami nienawiść i niech zawiść porazi wasze serca! A mężczyźni ze Słomnik, jako, że oni pierwsi na mnie oskarżenie rzucili, niech mrą w sile wieku! I niech ta klątwa trwa tak długo, dopóki słomniczanie nie nauczą się  wzajemnej życzliwości...

Tak oto wypełnił się los Doroty Pileckiej, żony szewca ze Słomnik, posądzonej o czary i spalonej za to na stosie w Kacicach. Może jednak była to prawdziwa czarownica, bo czasami wydaje się, że jej klątwa jeszcze swej siły nie straciła...